środa, 17 kwietnia 2013

Third.


Jak bardzo mnie nienawidzisz?'


-Kurwa. - Jęknęłam, karcąc się w myśli za to, że nie wciągnęłam mojej dzisiejszej zdobyczy do jakiegoś pokoju.
Przed nami stał Bieber. Co on tu do cholery robił?
-Justin... - Przewróciłam teatralnie oczami, odsuwając się od Dereka.
-Wy się znacie? - Spytał chłopak z lekko uchylonymi ustami.
-Jakimś cudem. - Skrzywiłam się i przygryzłam delikatnie wargę.
-Skoro znów się spotykamy, to może powinniśmy pogadać? - Zwrócił się do mnie Bieber, podchodząc bliżej nas.
-Skoro przerwałeś nam TO, to może powinieneś stąd iść? - Ponownie przewróciłam oczami, krzyżując ręce na piersi.
-Co jest z tobą? - Odparł zdziwiony Justin, a jego brwi nieco się uniosły.
-A co ma być? - Skwitowałam, patrząc na niego pytająco.
-Po tym wszystkim co się stało, ty tak po prostu przychodzisz sobie na imprezę? - Tym razem jego brwi znacznie się podniosły, a czoło zmarszczyło.
-Mogłabym spytać o to samo. - Uśmiechnęłam się sztucznie, odwracając wzrok w drugą stronę.
-Co się stało? - Spytał Derek, próbując nam przerwać.
-Daruj sobie. - Rzucił sucho Bieber w moją stronę.
-Jesteś niemożliwy. - Fuknęłam z wyrzutem, krzyżując ręce na piersi.
-Wciąż tu jestem. - Jęknął ponownie Derek, pstrykając palcami przed naszymi twarzami.
-Przepraszam cię. Justin zaraz sobie pójdzie, a my dokończymy to, co zaczęliśmy. - Zwróciłam się do blondyna, po czym ponownie przeniosłam wzrok na Biebera.
-No. Nie słyszałeś? Spieprzaj. - Machnęłam ręką w stronę schodów, ale chłopak nawet nie drgnął, tylko gapił się na mnie szeroko otwartymi oczami.
-Dobra, daj spokój. Pójdę już. Narka. - Odparł Derek, wymijając mnie i schodząc na dół.
-Ej, poczekaj! - Krzyknęłam za nim, ale zniknął gdzieś w tłumie. -No kurwa. - Burknęłam i ponownie wbiłam wzrok w Justina.
-No co? - Wzruszył ramionami, a jego dłonie spoczywały luźno w kieszeniach spodni.
-Gówno. - Uśmiechnęłam się sztucznie, przewracając oczami.
-Jeszcze jakiś czas temu walczyłaś o życie w szpitalu, a teraz prawie pieprzysz się z jakimś przypadkowym gościem? Coś tu jest nie halo. - Odparł Bieber przemądrzałym tonem, a mnie jego słowa doprowadziły do czerwoności.
Podeszłam do niego, stając kilka centymetrów przed nim i syknęłam:
-Jeszcze jakiś czas temu bezczelnie się do mnie przypieprzałeś przed klubem, po czym prawie mnie zabiłeś i teraz jeszcze śmiesz mieć do mnie pretensję o to, co i z kim robię? Coś tu jest nie halo.
-Nie przesadzaj. - Bronił się szatyn, lekko się ode mnie odsuwając.
-Jesteś kretynem. - Rzuciłam obojętnym tonem, wyminęłam chłopaka i skierowałam się schodami na dół.
-Poczekaj, Alice. - Chłopak uparcie poszedł za mną, również przeciskając się przez tłum.
-Daj mi spokój. - Warknęłam, wychodząc na ulicę.
-Dziwisz mi się, że cię wtedy zaczepiłem? - Spytał, na co utkwiłam w miejscu. Zacisnęłam usta, obracając się w jego stronę.
-Co? - Syknęłam przez zaciśnięte zęby.
-Widać ci w tych szortach cały tyłek. Przez dziurę w bluzce cycki, a twój makijaż jest mega pretensjonalny. Każdy chłopak straciłby przy tobie zdrowy rozsądek. - Odparł, jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie. Zaraz... Była.
-Jakkolwiek jest, nie masz najmniejszego prawa wypowiadać się na ten temat. - Burknęłam, podchodząc bliżej niego.
-Bo co? - Uniósł brwi, uważnie mi się przyglądając.
-Bo... Bo gówno. - Odparłam z wyrzutem, ale zabrzmiałam jak małe dziecko z fochem.
Bieber spojrzał się na mnie, mrużąc oczy i zmniejszył odległość między nami do minimum.
-Jak bardzo mnie nienawidzisz? - Szepnął mi w usta, zagarniając kosmyk moich włosów za ucho.
-Nie powiedziałam tego... - Jęknęłam, starając się uspokoić oddech, który przez bliskość chłopaka stał się nierówny i płytki.
-Więc do czego dążysz? - Spytał cicho, a nasze wargi prawie się ze sobą stykały.
Nie mam pojęcia co kierowało tą chwilą, ale był to całkowity impuls, z którego nie byłam w stanie się ocknąć.
Justin pociągnął moją rękę, przez co nasze ciała się złączyły, a twarze dzieliły nędzne milimetry. Delikatnie dotknął moje usta swoimi, po chwili powtarzając czynność. Bez wahania odwzajemniłam pocałunek, a palce wplotłam w jego miękkie włosy.
-Alice!? - Usłyszałam za sobą donośny głos ...mojego brata. Przeklęłam w myśli moment, w którym pozwoliłam Bieberowi wtargnąć do mojego umysłu i przejąć nad sobą kontrolę.
Zacisnęłam nerwowo usta i powieki, wzięłam głęboki oddech i odwróciłam się w stronę Jamesa.
-Co ty kurwa robisz? - Warknął z wyrzutem, podchodząc do mnie.
-Nic, daj spokój... - Jęknęłam, spuszczając wzrok.
-Wsiadaj. - Syknął i wskazał głową na swojego czarnego Range Rovera.
Skinęłam tylko głową, ostatni raz patrząc na Justina i wsiadłam do auta, gdzie usadowiłam się na skórzanym fotelu i zapięłam pas bezpieczeństwa.
-Nie zbliżaj się do niej, śmieciu. - Usłyszałam donośny głos mojego brata, który już po chwili wsiadł do samochodu ze strony kierowcy.
-Postradałaś zmysły? - Skrzywił się, opierając dłonie o kierownicę.
-Wiem, że się o mnie martwisz, ale mam już szesnaście lat i potrafię sama o siebie zadbać. - Przewróciłam teatralnie oczami i skrzyżowałam ręce na piersi.
-Tak, szczególnie wtedy, kiedy ten skurwiel cię potrącił.
-Ty myślisz, że on to zrobił specjalnie!? - Uniosłam się, patrząc na Jamesa z wyrzutem.
-Nieważne, dla mnie jest skończony i nie masz prawa się z nim spotykać. - Odparł, wkładając kluczyk do stacyjki.
-To ty nie masz prawa mówić mi co mam robić! Nie jesteś moim ojcem, więc przestań wpieprzać się w moje życie! - Krzyknęłam, gorączkowo odpinając pasy i wysiadłam z auta, trzaskając za sobą drzwiami.
Brat ruszył za mną, na co ja tylko przyspieszyłam kroku.
-Nie rozumiesz, że się o ciebie martwię? Po tym co Nathan ci zrobił...
Parsknęłam śmiechem, stając w miejscu i odwracając się w jego stronę.
-Nathana tu nie ma, James. I Justin nie jest Nathanem. Więc po prostu wyluzuj. - Westchnęłam cicho, podchodząc do chłopaka, po czym dodałam lekko się do niego przytulając: -Wiem, że się o mnie martwisz, ale nie mam już czternastu lat. Kocham Cię i staram się być jak najlepszą siostrą, choć wiem, że mi to nie wychodzi.
-Jesteś najlepszą siostrą. - Westchnął James, przytulając mnie do swojej klatki piersiowej.
-Wracajmy już. - Szepnęłam i pociągnęłam chłopaka z powrotem do auta.
*
-James, Alice! Czas wstawać! - Obudził mnie donośny głos matki, dobiegający z dołu.
-Zaraz. - Jęknęłam, przewracając się na drugą stronę.
-Wstawaj. - Kobieta weszła do mojego pokoju i zaczęła ściągać ze mnie kołdrę.
-Mamo, proszę... - Burknęłam, zakrywając oczy ręką.
Nie miałam najmniejszej ochoty iść teraz do szkoły.
-Co ty masz na sobie? - Spytała moja rodzicielka, przyglądając mi się ze zdziwieniem.
-Ubrania. - Odparłam podirytowana i usiadłam na łóżku.
-Właśnie... - Skrzywiła się, odchodząc do drzwi. -Masz pół godziny, żeby doprowadzić się do przyzwoitego stanu albo pożałujesz. - Dodała i wyszła z pokoju.
-Pieprzona suka. - Jęknęłam pod nosem, podchodząc do szafy i wyciągnęłam z niej jakieś ciuchy.
Zdjęłam z siebie wczorajsze ubrania i owinęłam nagie ciało ręcznikiem, wychodząc z pokoju i kierując się do łazienki.
Wykąpałam się, uczesałam włosy w kitkę i ubrałam się w czarną bieliznę, jeansowe rurki, które zawinęłam u dołu, luźny rozpinany sweter oraz biało-przeźroczystą koszulę, którą wciągnęłam w spodnie. Na nogi założyłam air maxy w panterkę, do których dopasowałam biżuterię w postaci kilku bransoletek.
Zabrałam ze swojego pokoju torbę i zeszłam na dół z zamiarem wyjścia, ale w przejściu do przedpokoju niefortunnie stała moja rodzicielka.
-Nie zjesz śniadania? - Spytała, krzyżując ręce na piersi.
-Mamo, zjem w szkole. A poza tym.. Nie udawaj, że cię obchodzę. Przed wypadkiem miałaś mnie w dupie, a teraz niby jestem całym twoim światem? Phi. - Prychnęłam, wymijając ją i wyszłam z domu, trzaskając za sobą drzwiami.
Wyjęłam z torebki skręta i odpaliłam go, zupełnie nie zwracając uwagi na ludzi dookoła mnie. Zaciągnęłam się dymem, po czym swobodnie wypuściłam go z ust. Przechodząc przez park, opadłam na ławce tuż przy jeziorku. Spojrzałam na zegarek w telefonie, który wskazywał kilka minut przed ósmą.
-Nie spóźniłeś się. - Odparłam z uśmiechem na twarzy, kiedy dosiadł się do mnie zakapturzony chłopak.
-Nie. - Odpowiedział, zsuwając z nosa okulary przeciwsłoneczne.

~

dodaję na prośbę pewnej osoby. szkoda,że chyba jest jedyną,która to czyta.:))
na drugim blogu rozdział za niedługo.
PO CO JA TO PISZĘ,SKORO NIKT TEGO NIE CZYTA?:))))))))
1 sprawa - follow me: @jbsgirlonfire
2 sprawa - wchodzimy i obczajamy to,to ważne!: http://polishbeliebersstory.blogspot.com/

7 komentarzy:

  1. Teraz tez ja czytam :))) boski blog informuj mnie o nn na twitterze @maja378

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuje, że dodajesz, pisz dalej bo ten blog jest zajebisty. Nie taki słodki jak inne ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja czytam .. nie przestawaj pisac w koncu ludzie zainteresuja sie tym blogiem .. bardzo mi sie podoba !!

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie przesadzaj ktoś czyta ;) . Fajny rozdział :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak nie czytamy !? ;O A ja ? :O Kochaaam ! < 33

    OdpowiedzUsuń
  6. Czytam od nie dawna. Ty masz talent!!! Twoje blogi są świetne, czytam obydwa.

    OdpowiedzUsuń